Nie ma gorszego potwora od plotki, przypominającej całkiem mitologiczną hydrę o trzech głowach. Nie da się jej powstrzymać, ani nawet spowolnić. Ciężko też zwalczać jej skutki, bo przy próbie odcięcia którejś z jadowitych głów odkrywa się tylko, że w jej miejscu wyrastają dwie nowe, jeszcze bardziej agresywne i uciążliwe.
Wszystko to dotyczyło również plotki w Hogwarcie, o czym Amy przekonała się dość szybko. Ta hydra zdawała się dodatkowo być wyposażoną w skrzydła umożliwiające jej szybsze rozprzestrzenianie, bo jeszcze tego samego dnia, wieczorem wszyscy już wiedzieli o tym, co wydarzyło się podczas lekcji mugoloznastwa. Dziewczyna mechanicznie odpowiadała na pytania o to, jak się czuje i starała się nie słuchać komentarzy, zaniepokojonych lub złośliwych, które jednak po krótkim czasie zlewały się w jedną wielką kakofonię tysięcy ożywionych rozmów, z których niemal wszystkie zdawały się dotyczyć jej.
Jak każda szkolna sensacja i ta, po krótkim czasie, zeszła na dalszy plan, wyparta przez nowsze. Amelia jednak nie mogła pozbyć się wrażenia, że właśnie zakończył się jakiś znaczący rozdział w jej życiu, a co gorsza - że ten nadchodzący najpewniej nie będzie należeć do najprzyjemniejszych. Czuła, że tuż za nią zatrzaśnięto właśnie jakieś drzwi, by już nigdy ich nie otworzyć, umożliwiając tym samym powrót do beztroskich dni. Czas przesypywał się jej przez palce, ale nawet nie próbowała z tym nic zrobić, zafascynowana widokiem opadających, białych drobinek.
Jak każda szkolna sensacja i ta, po krótkim czasie, zeszła na dalszy plan, wyparta przez nowsze. Amelia jednak nie mogła pozbyć się wrażenia, że właśnie zakończył się jakiś znaczący rozdział w jej życiu, a co gorsza - że ten nadchodzący najpewniej nie będzie należeć do najprzyjemniejszych. Czuła, że tuż za nią zatrzaśnięto właśnie jakieś drzwi, by już nigdy ich nie otworzyć, umożliwiając tym samym powrót do beztroskich dni. Czas przesypywał się jej przez palce, ale nawet nie próbowała z tym nic zrobić, zafascynowana widokiem opadających, białych drobinek.
W związku z tymi nowymi, dziwnymi wrażeniami, próbowała chronić siebie samą przed nadchodzącymi zmianami, otulając się wyjątkowo nieprzeniknionym kokonem wyobraźni, do którego ciężko było dotrzeć, a jeszcze ciężej ją z niego wyrwać. Całą swoją energię wkładała w naukę, starając się być najlepszą z najlepszych. Zapach starych stronic i drobne, równe rządki przesuwających się przed jej oczami liter działały na nią niezwykle kojąco, a historie kreowane przez te niepozorne, czarne znaczki i wiedza, którą oddawały, umożliwiały całkowite zapomnienie o świecie.
Przy przyjaciołach obecna była jako pusta kukła, uśmiechająca się, przytakująca, lecz myślami nieobecna, dryfująca swobodnie w morzu własnych, niezbyt optymistycznych, rozważań na tematy dalekie od tych, którymi głowy zaprzątać powinny sobie zwyczajne czarownice w jej wieku.
Ciężko jednak oszukiwać własnych bliskich. Prędzej czy później zorientują się, że coś jest nie tak. Tak było i w przypadku chłopaka oraz najlepszej przyjaciółki Amelii. Pewnego dnia dziewczyna zastała ich siedzących w jej dormitorium z poważnymi minami.
-Yym, Robert, wiesz, że chyba nie wolno ci tu przebywać? - zapytała na wstępie niepewnie, nieco spłoszona, jak każdy, kto zaborczo broni własnej, cierpiącej duszy, bojąc się pokazania jej komuś, kto chciałby pomóc. Pod tym względem przypominała nieco zranione zwierzątko, do ostatniego tchu atakujące człowieka, nieświadome tego, że to właśnie on może okazać się wybawieniem; opatrzyć rany i umożliwić powrót do zdrowia.
-Amy, daj spokój, wiemy przecież, że coś jest nie tak - westchnęła Editte. -Od jakiegoś czasu chodzisz przybita i zupełnie nie jesteś sobą.
-To ma związek z incydentem z Alecto, prawda? - spytał Robert, a w jego głosie czuć było troskę -Wiesz przecież, że nie tylko tobie się to zdarzyło. Sam oberwałem Cruciatusem za nieodrobienie pracy domowej. - dodał, lustrując ją czujnie swoimi błękitnymi oczami.
-Wiem, po prostu... - zawahała się - To nie jest Hogwart, jaki dotąd znałam. Jest tak radykalnie różny od tego miejsca, jakie zauroczyło mnie, gdy przyjechałam tu sześć lat temu... - westchnęła - Mam ochotę coś z tym zrobić, ratować go... Jednak czuję się bezsilna. Mogę tylko patrzeć, jak znika wszystko to co kocham...
-Amy, daj spokój. Dobrze wiesz, że nic nie poradzisz. Hogwart się zmienił, możemy tylko się z tym pogodzić i starać się nie wychylać. Można spróbować trochę im się podlizać, a wtedy zostawią cię w spokoju - zauważył. Amelia skrzywiła się.
-Podlizać? Co masz na myśli? - spytała podejrzliwym głosem.
-No wiesz, możesz na przykład zgodzić się z ich opinią o mugolach, przytakiwać temu, co mówią...
-Jak możesz, Rob? Przecież twoja matka też była mugolką! - żachnęła się. Chłopak wzruszył ramionami.
-I zostawiła nas z ojcem, gdy miałem 5 lat. To chyba nie najlepiej o niej świadczy - odburknął. Editte, widząc, że sytuacja staje się napięta, wtrąciła się.
-Ludzie, uspokójcie się! Nie musisz nic robić, Amy! Po prostu ignoruj to, co mówią.
-A to, co każą nam robić? Ponoć siódma klasa miała ćwiczyć zaklęcia niewybaczalne na pierwszoroczniakach! - Ed zmarszczyła brwi. Jej porcelanowa twarzyczka śmiesznie wyglądała wykrzywiona w takim nieprzyjemnym grymasie.
-Chyba wiedzą, że nie robisz tego celowo...?
-Rzuciłabyś klątwę na dziecko? - wycedziła. Editte spłoszyła się nieco, a na jej twarzy zagościł rumieniec i mina którą Amy dobrze znała. Jej przyjaciółka czuła się winna...
-Jeśli nie miałabym wyboru... - wreszcie podniosła głowę i spojrzała jej w oczy. - Amy, przecież gdybym tego nie zrobiła, Carrow rzuciłby Cruciatusa na mnie! - wykrzyczała nagle histerycznym tonem, starając się usprawiedliwić sama przed sobą. Amelia popatrzyła rozpaczliwie na swojego chłopaka, szukając oparcia, ten jednak wbił wzrok w czubki swoich butów, jakby nagle stały się dla niego wyjątkowo interesujące. Wzięła głęboki wdech.
-Chcecie mi powiedzieć, że to zrobiliście? - spytała nienaturalnie spokojnym tonem. Zapadła cisza, którą w końcu przerwała Ed.
-Amy, to na tym polegał nasz szlaban u nich. Pamiętasz, wtedy, gdy razem z Robertem zostaliśmy przyłapani na włóczeniu się po zamku podczas godziny policyjnej...
-Mówiliście, że przepisywaliście zdania! Pamiętam! - uczepiła się tego wspomnienia, jak ostatniej deski ratunku. Utkwiła w nich swój przenikliwy wzrok. -Rob, kochanie, powiedz mi, że to nieprawda.
-Nie mówiliśmy ci prawdy, Am. Nie chcieliśmy cię martwić. - spojrzał jej w oczy. - Nawet nie wiesz, jak podle się czułem... - dorzucił i zbliżył się do niej, próbując ją objąć. Odtrąciła gwałtownie jego ręce.
-NIE WIERZĘ! Wydawało mi się, że Was znam! Że, że.. jesteście czegoś warci! - fuknęła, niczym osaczona kotka - Jesteście zerem! Podłe tchórze! Ja... Ufałam Wam! - była wściekła. Nigdy nie spodziewałaby się tego po nich. Rob był jej chłopakiem już od trzech lat, a Ed przyjaciółką, odkąd tylko rozpoczęła naukę w Hogwarcie. Teraz miała wrażenie, że są jej zupełnie obcy. Zawiodła się na nich... Odwróciła się na pięcie i wybiegła z pokoju.
-AMY!- Robert ruszył za nią.
-Zostaw mnie w spokoju, kretynie. Idź wyżyj się na małych dzieciach. - jej szmaragdowozielone oczy zdawały się ciskać błyskawice. - Jak to się stało, że mnie dotąd nie pobiłeś, gnido? - warknęła.
-Amy, zrozum, nie miałem wyboru. - jęknął. Ku swojemu zdziwieniu, zobaczyła w jego oczach łzy. Chyba po raz pierwszy widziała chłopaka płaczącego. Była jednak zbyt wściekła, by zaprzątać tym sobie głowę.
-ZAWSZE jest wybór. On należy do ciebie, rozumiesz?...
~*~
Zaszyła się na wieży astronomicznej, jak to miała w zwyczaju. Uwielbiała to miejsce. Patrząc w gwiazdy, sam na sam z własnymi myślami, potrafiła odnaleźć swój wewnętrzny spokój. I tym razem przemyślała na chłodno sytuację. Co ona zrobiłaby na miejscu Roberta lub Ed? ... Skrzywiła się. Nigdy nie potrafiłaby skrzywdzić pierwszaka. Przenigdy.
Z drugiej strony, każdy ma jakiś słaby punkt. Rob i Editte byli tchórzami. Nie byli źli. Zrobili to ze strachu. Z pewnością. Nawet najtwardszy diament można skruszyć, uderzając w odpowiednie miejsce. Nawet najpotężniejsze drzewo może zostać powalone przez sztorm... Dziewczyna zastanowiła się, czy sama nie uległaby własnym, ludzkim słabościom. Czy nie przestraszyłaby się bólu... Zamknęła oczy. Raczej nie. Cierpienie w sensie fizycznym było okropną rzeczą, jednakże cierpiąca dusza - czymś znacznie gorszym...
Amy czuła się, jakby jej głowa miała zaraz eksplodować. By się uspokoić, zaczęła liczyć gwiazdy. Nikt, kto ani razu tego nie próbował, nie potrafi nawet sobie wyobrazić, jak bardzo oczyszcza to umysł. Widzi się tylko srebrzyste punkty na granatowym firmamencie. Dziewczyna była cierpliwa. Pozwoliła opaść wszystkim emocjom, odczuwając ich leniwą wędrówkę niemal fizycznie, jak zimny dreszcz przechodzący przez jej ciało. Czy myśli aby na pewno nie są materialne?.. Muszą być. - pomyślała. To chyba tak działa magia. Czy zatem złe myśli miały podobną moc jak złe zaklęcia, tyle, że rzucane na nią samą?...
Amy czuła się, jakby jej głowa miała zaraz eksplodować. By się uspokoić, zaczęła liczyć gwiazdy. Nikt, kto ani razu tego nie próbował, nie potrafi nawet sobie wyobrazić, jak bardzo oczyszcza to umysł. Widzi się tylko srebrzyste punkty na granatowym firmamencie. Dziewczyna była cierpliwa. Pozwoliła opaść wszystkim emocjom, odczuwając ich leniwą wędrówkę niemal fizycznie, jak zimny dreszcz przechodzący przez jej ciało. Czy myśli aby na pewno nie są materialne?.. Muszą być. - pomyślała. To chyba tak działa magia. Czy zatem złe myśli miały podobną moc jak złe zaklęcia, tyle, że rzucane na nią samą?...
- Trzysta czterdzieści pięć. - wyszeptała. Oceniła drogę, jaką księżyc zdążył przebyć po nocnym niebie. Było późno. Stanowczo za późno. Czas wracać do dormitorium. Podniosła się, czując wyraźnie, jak kości dają się jej we znaki, obolałe od długotrwałego leżenia w tej samej pozycji i ostrożnie zeszła po schodach, by skierować się w stronę lochów.
Na drugim piętrze napotkała Filcha, przemierzającego samotnie korytarz i mamroczącego pod nosem coś o podłych uczniach i torturach. Wyminęła go bezszelestnie, chowając się w korytarzu na drugim piętrze, gdy ujrzała coś zaskakującego.
Drobne, rudowłosa dziewczyna tworzyła na kamiennej ścianie osobliwe graffiti, wymachując różdżką w powietrzu i przygryzając w skupieniu wargę. Amy znała ją. Była to Gryfonka, Ginny Weasley, którą kojarzyła z zajęć czarnej magii (ostatnimi czasy o "obronie" nie mogło być mowy) i mugoloznastwa. Z całą pewnością nie miała ona prawa przebywać poza dormitorium o tej porze. Amelia przyjrzała się uważniej napisowi tworzonemu przez dziewczynę.
Drobne, rudowłosa dziewczyna tworzyła na kamiennej ścianie osobliwe graffiti, wymachując różdżką w powietrzu i przygryzając w skupieniu wargę. Amy znała ją. Była to Gryfonka, Ginny Weasley, którą kojarzyła z zajęć czarnej magii (ostatnimi czasy o "obronie" nie mogło być mowy) i mugoloznastwa. Z całą pewnością nie miała ona prawa przebywać poza dormitorium o tej porze. Amelia przyjrzała się uważniej napisowi tworzonemu przez dziewczynę.
-"Gwardia Dumbledore'a przyjmuje ochotni..." - przeczytała na głos. Płomiennowłosa podskoczyła.
-Kto tu jest? - wyszeptała przerażona, mierząc w nią różdżką.
-Och, nie martw się, tylko sobie spaceruję - odparła Am obojętnie, siląc się na uśmiech. Ginny zmierzyła ją wzrokiem, zatrzymując się na dłuższą chwilę na srebrno-zielonym krawacie.
-Nie wierzę ci. Jesteś ze Slytherinu. Węszysz. - prychnęła, patrząc na nią groźnie. W tym momencie Amy usłyszała zbliżający się odgłos kroków.
-Ktoś tu idzie, chodź za mną! - poradziła dziewczynie. Ta popatrzyła na nią z pogardą, widocznie nie wierząc, zresztą... Czemu miałoby to być dziwne. Amelia jednak nie miała czasu na wyjaśnienia i po prostu rzuciła się na Ginevrę, zatykając jej usta ręką i przystawiając do skroni różdżkę. Wiedziała, że Filch jest coraz bliżej i zdesperowana wypowiedziała zaklęcie.
-Confundo. - Czując, jak ta na chwilę całkowicie traci orientację, skłoniła dziewczynę do schowania się wraz z nią za najbliższym posągiem.
-Confundo. - Czując, jak ta na chwilę całkowicie traci orientację, skłoniła dziewczynę do schowania się wraz z nią za najbliższym posągiem.
-Dla twojego dobra - wyszeptała jej do ucha. Nie musiała jednak już więcej tłumaczyć, bo rudowłosa wreszcie sama dostrzegła zagrożenie. Gdy woźny zniknął w głębi korytarza obie odetchnęły z ulgą.
-Uffff, było blisko. Dzięki. - rzuciła dziewczyna.
-Nie ma za co. Uważaj na siebie. - odparła Amy i odwróciwszy się, pobiegła jak strzała w stronę swojego dormitorium, odprowadzona wzrokiem zaskoczonej Gryfonki.
No i oto w zimnym i mokrym ostatnio moim mieście nabawiłam się przeziębienia. Smarkam i kicham na potęgę, a przy tym wszystkim i tak muszę wlec się codziennie do ukochanego liceum... Wracam codziennie po 18.00 (a wychodzę o 7.40, nieźle, nie?), bo mój grafik obłożony jest dodatkowymi zajęciami. I gdzie tu znaleźć czas na życie?
Wieczorek plotek z przyjaciółkami, to jest to. Dzięki Ci Boże za piątkowe wieczory, gdyby nie one, chyba bym nie wytrzymała.
~*~
No i oto w zimnym i mokrym ostatnio moim mieście nabawiłam się przeziębienia. Smarkam i kicham na potęgę, a przy tym wszystkim i tak muszę wlec się codziennie do ukochanego liceum... Wracam codziennie po 18.00 (a wychodzę o 7.40, nieźle, nie?), bo mój grafik obłożony jest dodatkowymi zajęciami. I gdzie tu znaleźć czas na życie?
Wieczorek plotek z przyjaciółkami, to jest to. Dzięki Ci Boże za piątkowe wieczory, gdyby nie one, chyba bym nie wytrzymała.
Przeczytałam odcinek i bardzo mi sie spodobał. Nie dziwię się, że Amy się tak na nich wkurzyła, na jej miejscu na pewno zrobiłabym tak samo, w końcu ufała im a oni ją okłamali, to nic, że chcieli dobrze, ale najbliższych się nie okłamuje.
OdpowiedzUsuńCzekam na koljeny odcinek i zapraszam do siebie Na: http://www.all-is-not-gold-that-shine.blogspot.com/ pojawił sie trzeci rozdział. :)
Pozdrawiam. :):)
Też sądzę, że prawda, nawet najgorsza, jest lepsza niż okłamywanie swoich bliskich . Dziękuję za miłe słowa, na pewno do Ciebie zajrzę :)
UsuńDostałaś odpowiedź na e-maila w sprawie stażu. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Ja na całe szczęście zajęcia dodatkowe mam poza szkołą, więc daję radę wpaść do domu, zostawić torbę i wypaść z niego, nie wracając do 18.00 czy 19.00 ;)
OdpowiedzUsuńNa początku pochwalę Cię za nowy wystrój bloga - jest świetny, kocham taką kolorystykę. No i łatwiej jest mi teraz wyobrazić Amy (dlaczego przedtem kojarzyła mi się z blondynką - tego nie wiem ;)).
Co do samego rozdziału... Matko, nie mam pojęcia jak to się stało, że tak szybko go skończyłam. Pięknie piszesz opisy, są twórcze, ale też nie sztywne, a ja to bardzo cenię, bo ogólnie jestem zwolenniczką dialogów ;)
Charakter Amy też coraz bardziej mi się podoba. Przykro mi było, gdy czytałam o jej rozmowie z chłopakiem i przyjaciółką. Ale Roberta też mi się żal zrobiło, mam mimo wszystko nadzieję, że chlopak się opamięta, przemoże strach i będzie tak twardy, jak jego dziewczyna.
O Editte, póki co nie mam jeszcze wyrobionego zdania.
Pozdrawiam serdecznie i zazdroszczę, że mimo natłoku zajęć masz czas publikować rozdziały co tydzień ;)
Jej, naprawdę bardzo dziękuję, to dużo dla mnie znaczy gdy słyszę takie miłe słowa :3
UsuńNajlepsze jest to, że nie mam czasu na pisanie i robię wszystko kosztem rzeczy ważniejszych :P Skutkiem tego jest otrzymana w tym tygodniu dwója z matematyki. Szczerze mówiąc, to pierwsza moja taka ocena z "poważnego" przedmiotu i był to dla mnie dość duży cios. Czas się ogarnąć. Rozdziały raczej na pewno będę dodawać nieco rzadziej, nie częściej niż co dwa tygodnie
Ja dostałam jeden plus z historii ;) Humorku temu wszystkiemu doda fakt, że do tego sprawdzianu przygotowywałam się dłużej niż do testu z chemii ;)
UsuńMatematykę cisnę, bo szczerze, zdolności aż takiej z niej nie mam, ale na rozszerzoną maturę jestem skazana, jeżeli chcę chemię studiować.
Ale Ty jesteś w pierwszej klasie, więc wiesz - easy ;)
To taki trochę przełomowy moment, ale świrować z nauką też nie można, bo z własnego doświadczenia wiem, że później tego zapału jest tylko mniej ;)
Zawsze to jednak taki rodzaj szoku. Kiedyś dostawało się 5 nie ucząc się nic, a tu myślałam że doskonale ogarniam ten temat i jest 2 :P
UsuńTrzeba całkowicie się przestawić, w sumie to trochę sobie zasłużyłam. Zapominam, że to nie gimbaza i wydaje mi się, że jestem takim geniuszem, że nie muszę się uczyć a tu coś takiego (z tym geniuszem to może przesadziłam). Anyway, w końcu się przyzwyczaję. Chyba ;3
Wiadomo, ja byłam najlepszą w szkole, a teraz to tylko jedna z przeciętnych :)
UsuńAle też powiem, że nie ubolewam już nad tym, w pierwszej klasie jeszcze na siłę ciągnęłam, dostałam ten czerwony pasek, ale jakoś już mnie on... Nie satysfakcjonował :)
A z jakiego tematu miałaś klasowkę? :)
Równania i nierówności z wartościami bezwzględnymi. ;P
UsuńCzyli nie mogę się z tobą całkowicie w bólu połączyć :) akurat rownania, nierówności i wartość bezwzględną lubię, ale, ale - nienawidzę wszelkich funkcji, liniowych, kwardatowych, hiperbol itd. w duecie z nimi te równania itd. to dla mnie kosmos :p
UsuńOch, za funkcjami też nie przepadam :p Z matematyki zdecydowanie najbardziej lubię geometrię :)
UsuńTen rozdział podobał mi się o wiele bardziej ^^. Nie było już tak odczuwalne to, jak szybko poleciałaś z akcją. No ale mam nadzieję, że i tak dasz nam dobrze poznać bohaterkę, która, nawiasem mówiąc, ma cudne imię *,*.
OdpowiedzUsuńTeraz Amy jawi mi się jako osóbka wrażliwa i na pewno też uparta. Wkurzyła się na przyjaciół, że ci ją okłamali, ale ja na ich miejscu pewnie postąpiłabym podobnie, nie chcąc martwić koleżanki. Z drugiej strony, musiało jej być przykro, że osoby, które uważała za przyjaciół, nie były z nią do końca szczere.
Rozdział był fajnie napisany i podoba mi się twój styl, jako że nie zapominasz o opisach. Nie lubię opowiadań, które składają się z samych dialogów. Fajnie opisujesz emocje bohaterów.
Mam tylko taką drobną uwagę, że w tekście wyrażenia typu tobie, ci, itd. piszemy małą literą.
ps. Widziałam komentarz u mnie ^^.
Dzięki za poradę, poprawię zaraz te wszystkie wyrażenia ;3
UsuńCo do imienia, to powiem Ci (w tajemnicy, haha), że jest ono cząstką mnie, którą podarowałam swojej głównej bohaterce (uwielbiam utożsamiać się z moimi postaciami). Amelia to moje trzecie, z bierzmowania ;)
Heh ;). Lubię to imię ;). Chyba nawet kiedyś miałam jedną Amelię na którymś grupowcu o Hogwarcie. Sama postaciom nadaję dość przypadkowe imiona i nazwiska, za to w charakterach moich glównych bohaterek możnaby się dopatrzyć jakichś moich cech. Też lubię dawać postaciom coś od siebie.
UsuńNo i muszę cię pochwalić za to, że piszesz o własnych postaciach, lubię opowiadania z postaciami własnego pomysłu ^^.
W opowiadaniu będzie ich tylko kilka, bo w przyszłości pojawi się jeszcze dużo Neville'a, Luny i Ginny.
UsuńNo i Amelia kojarzy mi się jeszcze z Amy Pond z DrWho, którą bardzo lubię ;)
I przeczytałam! :D Muszę powiedzieć, a w tym wypadku napisać, że się nie zawiodłam. Często bywa tak, że za pisanie biorą się... no, chyba sama wiesz, o kogo mi chodzi.
OdpowiedzUsuńW każdym bądź razie rozdział udany, tyle, że bardziej liczyłam na to, że Ginny zacznie się rzucać i wkurzać za to, do czego zmusiła ją Amelia, pomimo niebezpieczeństwa. No ale i tak jest dobrze.
Z niecierpliwością czekam na następny rozdział. ;3
Dziękuję! :D
UsuńA jeśli chodzi o Ginny, to była ona po prostu w ciężkim szoku. W końcu Amy pomogła jej, a przecież jako Ślizgonka powinna wydać ją Filchowi i jeszcze zostać za to pochwalona.. ;3
Ach, chyba że tak. ;p
UsuńSpodobał mi się twój pomysł na opowiadanie, nie dość, że pokazujesz perspektywę siódmego tomu, ale z Hogwatu, to jeszcze Ślizgonka, która przejdzie na dobrą stronę. Podoba mi się też to, że pochodzisz rodziny mugoli, a i tak jest w Slytherinie.
OdpowiedzUsuń1 rozdział był świetny, bardzo mi jej szkoda, ale to pokazało właśnie jak pseudo nauczyciele się zachowywali na zajęciach. Mam nadzieję, że to spotkanie z Ginny przekona ją kiedyś do tego, by być w Gwardii Dumbledore'a ;)
Zostaję stałą czytelniczką i wstawiam do linków. Jeżeli informujesz o nowościach to chętnie skorzystam. Jak masz ochotę w wolnej chwili zapraszam do siebie
PS przepiękny szablon ;)
Cieszę się, że zyskałam czytelniczkę i dziękuję :D
UsuńNa pewno wpadnę do Ciebie jak znajdę trochę czasu
Co do informowania, to zrezygnowałam z niego; zajmuje mi za dużo czasu ;) Ale jeśli chcesz być na bieżąco, to zazwyczaj jakiś tydzień przed publikacją zamieszczam na blogu datę wstawienia kolejnego rozdziału. Możesz też dołączyć do obserwujących ;3
Chyba opowiadania tego typu nigdy mi się nie znudzą.
OdpowiedzUsuńNajpierw zauroczył mnie szablon.
Podoba mi się ta jasnowłosa dziewczyna na tle tego zamku i te wspaniałe kolory.
Dobrze wybrałaś szablonistkę.
ale teraz wróćmy do treści.
Tu również nie mam nic do zarzucenia.
Zaintrygowała mnie postać Amelii.
Dośc nietypowa dziewczyna i zaskoczył mnie sam fakt że jest Ślizgonką.
To dość nietypowe ale i podoba mi sie również.
Ciekawi mnie sam charakter Amelii i wydaje mi się dość nietypową Ślizgonką.
Możesz być pewna że zyskałaś we mnie czytelniczkę.
Proszę powiadom mnie na blogu http://niewolnicy-przeznaczenia.blogspot.com o nowości jaka się pojawi.
z przyjemnością będę śledzić losy bohaterki a jeśli masz chęć zapraszam również na moje opowiadanie.
tymczasem nadrobię zaległości i czekam na ciąg dalszy historii.
Cieszę się, że to tak odbierasz, gdyż zależało mi właśnie na tym, by moje opowiadanie było intrygujące i oryginalne ;)
OdpowiedzUsuńA do Ciebie na pewno wpadnę, nie mogę sobie odmówić kolejnego potterowskiego fanfiction ;)
Nie znalażłam spamownika dlatego informuję tutaj. Na http://all-is-not-gold-that-shine.blogspot.com/ pojawił się nowy rozdział. :) Zapraszam :)
OdpowiedzUsuńNie posiadam spamownika, bo nie informuję ani nie chcę być informowana o nowych rodziałach. To nie onet i blogi, które mnie interesują zwyczajnie obserwuję, by być na bieżąco. Na tej samej zasadzie zrezygnowałam z informowania o moich nowych postach innych. Odsyłam do buttonu "obserwuję, nie spamuję" w moim menu :)
UsuńDołączyłam do Twojej witryny, więc nie musisz się o nic martwić, jak znajdę czasm to zawsze wpadnę.
Niemniej jednak, dziękuję za infromację ;3
Przyznam się ze wstydem, że jest to mój pierwszy raz, kiedy czytam FF na podstawie Harrego Pottera, jakoś mnie do tego nie ciągło, jednak teraz sama nie wiem. Twoje opowiadanie zdaje się wszystko zmieniać.
OdpowiedzUsuńDziewczyno, jak ty piszesz! Po prostu cudownie. W życiu nie widziałam, żeby ktoś tak łatwo posługiwał się językiem, sprawiając, iż i czytelnikowi wchłanianie kolejnych słów przynosi radość. To jest największą sztuką pisania - by obydwóch stronach znajdowało się po tyle samo frajdy z wykonywanej czynności.
Twoje opowiadanie jest strasznie frapujące. Amelia niby i jest w Slytherine, ale jej serce jest stanowczo za dobre jak na ten dom. Zastanawia mnie, co wyniknie z epizodu z Filchem. Może Ginny zaprosi ją do Gwardii Dumbeldore'a? Będę czekała na to z niecierpliwością.
Dziękuję za komentarz u mnie. Bardzo mi miło.
Pozdrawiam, Blode z http://wladcy-zywiolow.blogspot.com
Dodaję do obserwowanych. ;* I wiedz, że masz we mnie czytelniczkę.
UsuńNawet nie wiesz jak się cieszę, że komuś podoba się to co piszę, chociaż nie uważam, żeby było to aż tak dobre. Po prostu staram się jak mogę i zawsze mi miło, gdy ktoś doceni moją pracę(okej, nie tylko miło, właśnie siedzę i uśmiecham się do komputera jak wariatka, bo ktoś mnie pochwalił ;))
UsuńNaprawdę bardzo się cieszę, że zyskałam nową czytelniczkę, a co się zdarzy dalej nie zdradzę - to tajemnicza niespodzianka ;3
Twoja reakcja na komentarze bardzo przypomina moją, naprawdę. Kiedy ktoś mnie pochwali, dostaję na twarzy banana i wlepiam swoje gały w monitor. To uczucie jest niezastąpione. ;d
UsuńSzkoda, szkoda, ale to nawet lepiej. Będę miała motywację, żeby czytać - chociaż robiłabym to też wtedy, gdy znałabym akcję. ;d
Świetne opowiadanie uwielbiam historię o Harrym także dodaję do obserwowanych i czekam co wydarzy się w kolejnych rozdziałach. Pozdrawiam i zapraszam do mnie :)
OdpowiedzUsuńNa http://wladcy-zywiolow.blogspot.com pojawił się pierwszy rozdział pt. "Posłaniec". Serdecznie zapraszam!
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za spam, ale całkiem się pogubiłam w tym, kogo mam informować. Będę wdzięczna, jeżeli pod najnowszą notką u mnie napiszesz, czy życzysz sobie dostawać informacje o nowościach. Jeszcze raz przepraszam
Ten rozdział jest naprawdę świetny. Bardzo klimatyczny przede wszystkim, zwłaszcza wtedy, gdy Amy znajduje się w wieży astronomicznej i liczy gwiazdy, sądząc, że przyniesie to ulgę jej rozkołysanym emocjom. Czuję, iż Ślizgonka wkrótce wstąpi do Gwardii Dumbledore'a i zaprzyjaźni się z Ginny. Zresztą od samego początku uważam dziewczynę za kogoś dobrego, wartościowego. Chłopak i przyjaciółka faktycznie zawiedli na całej linii, ale ze strachu... Cóż, człowiek jest zdolny do wszystkiego. Pozdrawiam serdecznie ;* [gryfonka-na-tropie]
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy mam cię informować, ale zapraszam serdecznie na rozdział 9 na sekret-kruka.blogspot.com, jak coś, to po prostu skasuj komentarz :)
OdpowiedzUsuńNow rozdział na
OdpowiedzUsuńwww.all-is-not-gold-that-shine.blogspot.com
Serdecznie zapraszam :)
Pod ostatnią notką zostawiłaś u mnie komentarz, że chciałabyś być informowana o nowych notkach. Nie masz u mnie, że obserwujesz mojego bloga. Więc jeśli nadal jesteś zainteresowana, to zapraszam cię na http://pieczecie--magii.blogspot.com gdzie pojawiła się nowy rozdział.
OdpowiedzUsuńSkomentowałam już dwie poprzednie notki, a teraz czas na komentarz do całości opowiadania. Ostatnio poszukuję i namiętnie czytuję wszelkie blogi o tematyce okołoślizgońskiej. Nawet nie masz pojęcia, jak trudno jest znaleźć dobry, ślizgoński blog, dlatego cieszę się, że trafiłam do Ciebie :)
OdpowiedzUsuńAmy jest dużo bardziej gryfońska niż ślizgońska, ale nie kierujmy się stereotypami. Wierzę, że w Slytherinie znalazłoby się więcej takich jak ona, tylko nie mają dość odwagi. Amy ma i nie będzie jej to zapomniane ;p Aczkolwiek, jako rasowa Ślizgonka, potrafię zrozumieć Roberta i Editte. Ślizgoni często uciekają się do niemoralnych czynów, jedynie dlatego że sami nie chcą ucierpieć. Rozumiem, że Amy czuje się w pewien sposób przez nich zdradzona, bo nie popierają jej przekonań, ale powinna choć trochę spróbować ich zrozumieć, a nie od razu zrywać wszelkie kontakty. Tchórzostwo samo w sobie jest karą.
Sytuacja z Ginny była osobliwa, pokazuje, że to w gruncie rzeczy Gryfoni ulegają stereotypom i nie chcą wyjść poza nie. Całe to gadanie o złych Ślizgonach nie jest winą "złych Ślizgonów", ale innych domów, które przekazują sobie z roku na rok ten pogląd. Ślizgoni nie mają szans na zrehablilitowanie, co jest przykre. Wydawałoby się, że niektórzy całkiem tam nie pasują. Ale czyż to nie Dumbledore powiedział Snape'owi, że Ceremonia Przydziału powinna odbywać się nieco później ;)
Pozdrawiam i życzę weny!
Bardzo dziękuję za miłe słowa :3
UsuńOstatnimi czasy mam niezły zastój, który jednak, wbrew pozorom, nie wynika z braku weny, a raczej z braku czasu :(
Już dawno przysięgam sobie, że wreszcie zasiądę i coś naskrobię, ale zawsze coś mi wypada. Cóż, pozostaje liczyć, że w końcu się zmotywuję, bo nienawidzę niedokończonych historii... T^T
Doskonale Cię rozumiem. Brak czasu powinien być wpisany na listę chorób cywilizacyjnych ;p
UsuńHej! Zostałaś nominowana do Liebster Awards. Zajrzyj tutaj! http://boje-sie-jutra.blogspot.com/2013/01/07-liebster-awards.html
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Moire
Nie wiem, gdzie jest spamownik, tak więc piszę tutaj:
OdpowiedzUsuńNa www.all-is-not-gold-that-shine.blogspot.com pojawił się nowy, jedenasty rozdział. Zapraszam serdecznie :)
Zostałeś nominowany do Liebster Award na http://analise-must-die.blogspot.com/2013/03/liebster-award.html
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!