czwartek, 11 października 2012

1. Widmo terroru

Ciemne chmury przetaczały się leniwie ponad potężnym budynkiem King's Cross sprawiając wrażenie tak ciężkich, jakby za chwilę miały z hukiem opaść przygniatając swym ogromem całe miasto. Ludzie biegali we wszystkich możliwych kierunkach pochłonięci swoimi sprawami, rozmawiający przez telefon, lub rozglądający się nerwowo po tłumie, zapewne próbując wyłowić spośród setek obcych znajomą, oczekiwaną twarz. Czymże była pośród nich wszystkich wysoka, chuda dziewczyna ściskająca, jak za dawnych lat, rękę swojej równie wysokiej i chudej matki? Jedynym, co ją wyróżniało był wózek na którym piętrzył się stosik kufrów, zgrabnie zwieńczony klatką wypełnioną w całości otyłym, syjamskim kotem.

-No to do zobaczenia w święta mamo! Będę posyłać Ci sowy. - Mama uśmiechnęła się do niej słabo. Amelia dobrze wiedziała, że zawsze ciężko znosi nieobecność córki. Dziewczyna popatrzyła na wysoką postać jeszcze raz, starając się zapamiętać każdy szczegół, po czym odwróciła się i zamknąwszy oczy popędziła w kierunku barierki oddzielającej perony 9 i 10.
***
Poprawiając pasek skórzanej torby na ramieniu i trwożąc się co czeka ją podczas tej godziny, niepewnie wkroczyła do sali. Wyglądała zupełnie jak dawniej. Rzędy ławek z pulpitami, miejsce profesora na podwyższeniu, kałamarze, wysokie strzeliste okna i biblioteczki pełne zakurzonych tomów, które zdawały się szeptać głosami zapisanych w nich historii.

Grupa złożona ze Ślizgonów i Gryfonów, nie spiesząc się, rozpoczęła rozpakowywanie swoich rzeczy, a  po chwili klasę wypełniły głosy prowadzonych szeptem rozmów. W powietrzu czuć było niepokój. Wszyscy zastanawiali się, czego mogą spodziewać się po nowej nauczycielce mugoloznastwa. Szczęśliwie, lub - jak się później okazało - wręcz przeciwnie, odpowiedź nie kazała im na siebie długo czekać, bo wkrótce z "zaledwie" kilkuminutowym spóźnieniem do klasy wkroczyła Alecto Carrow. Była to zgarbiona i pulchna młoda kobieta z blond włosami upiętymi w kok. Amy nie tak wyobrażała sobie śmierciożercę, ale pomimo wszystko odczuwała głęboki niepokój widząc rozbiegane spojrzenie profesorki, nasuwające na myśl osobę szaloną.

-Witam,  nazywam się Alecto Carrow. W tym roku będę Was uczyć mugoloznastwa. Na tym przedmiocie dowiecie się o mugolach wszystkiego, co trzeba. Siadajcie. - rozpoczęła. Jej głos brzmiał wyjątkowo ordynarnie w porównaniu do innych nauczycieli. Widać było, że najprawdopodobniej pierwszy lepszy uczeń jest dużo inteligentniejszy od niej

-Czego dotąd uczyliście się o mugolach? - rozpoczęła lekcję od klasycznego pytania, będącego ulubionym zwrotem wszystkich nauczycieli przedstawiających się nowym uczniom, zarówno w mugolskim, jak i w magicznym świecie i pozwalającym na to, by tuż po wejściu do sali uniknąć, przerażającym dla nich,  niezręcznego milczenia lub - co gorsza - byciem uznanym za niekompetentnych. Amy podniosła rękę.

-Poznawaliśmy dotąd życie ludzi niemagicznych, ich kulturę, sposób bycia, naukę i osiągnięcia. Uczyliśmy się o zastosowaniu najważniejszych mugolskich przedmiotów, oraz o wielkich mugolach - odpowiedziała jednym tchem, niemal się nie zastanawiając. Mugoloznastwo co prawda nie było jej ulubionym przedmiotem, ale też nie sprawiało jej większych problemów.

-Wielkich mugolach...? - zapytała cicho, ochryple Alecto, a jej, rozbiegane zazwyczaj oczy, niespodziewanie skupiły się na jednej osobie - Amy. Ta jednak nie dostrzegła tego subtelnego znaku i spokojnie kontynuowała.

-Owszem, mówię tu o mugolach takich jak Albert Einstein, czy Stephen Hawking.

-Naprawdę sądzisz, że mugole mogą osiągnąć cokolwiek, naiwna dziewczyno? To zwierzęta! Plama na honorze. Godne pogardy istoty, przez które my, którzy osiągnęliśmy o wiele więcej niż oni, musimy się ukrywać! Zgadzasz się ze mną?

-Nie. - odpowiedziała dziewczyna. Jej rodzice byli mugolami i nie miała zamiaru pozwolić ich obrażać. -Myli się Pani, a fakt, że osądza ich Pani nie posiadając odpowiedniej wiedzy świadczy raczej o Pani ułomności - wycedziła chłodnym, opanowanym głosem, choć tak naprawdę nie była opanowana. Natychmiast spróbowała powstrzymać to zdanie przed spłynięciem z jej ust, jednak było za późno. Raz powiedzianego cofnąć się nie da. Słowa zdawały się pulsować i odbijać echem od ścian klasy, w której, wyjątkowo, wszyscy milczeli, zszokowani. Niesamowite, jak Gryfoni i Ślizgoni potrafili zjednoczyć się w uczuciu głębokiego zdumienia.

Dziewczyna zbladła .Doskonale wiedziała, jaką głupotę właśnie popełniła. Zachowała się lekkomyślnie, dała upust emocjom. Nie wiedziała czemu. Chociaż należała do osób potrafiących do upadłego bronić swoich racji, nie była na tyle głupia, żeby zadzierać z nauczycielką i do tego śmierciożerczynią! Przełknęła ślinę i spojrzała na Alecto. Czas zatrzymał się w miejscu.

-Oto pierwsza lekcja. Wasza koleżanka zachowała się karygodnie i zostanie za to odpowiednio ukarana. Was również czeka to za podobne postępowanie. - powiedziała Carrow. Amy z zadziwiającą dokładnością zobaczyła ruch ręki sięgającej po różdżkę i poruszające się usta.

-CRUCIO! - wrzasnęła nauczycielka z furią. Amy upadła na podłogę, chciała krzyczeć, ale tylko zacisnęła mocniej zęby, przygryzając język. W ustach poczuła słodki smak krwi. -CRUCIO! -  Miała wrażenie, że zaraz każdy, najmniejszy neuron w jej ciele nie mogąc wytrzymać takiego bólu, eksploduje. -CRUCIO! -Potężne fale przepływały przez całe jej ciało powodując,że dziewczyna w spazmatycznych skurczach wiła się po podłodze. Zupełnie straciła kontrolę nad sobą przy jednoczesnym zachowaniu świadomości. Zazwyczaj dumna, nie potrafiła wyobrazić sobie gorszego poniżenia.

Wreszcie wszystko ustało, a ją otoczyła niewiarygodna cisza. Leżała zwinięta w kłębek, nieruchoma i upokorzona, a ust kapała jej krew. Alecto pochyliła się nad nią.

-Nigdy nie nazywaj mnie ułomną podła szlamo! Że też takie zakały znajdą się nawet w Slytherinie...-wysyczała jej do ucha. Amy spojrzała na nią i zobaczyła, że ta uśmiecha się podle, a jej oczy błyszczą chorą satysfakcją, właściwą sadystom. Nawet nie czuła do niej nienawiści, jedynie wstręt. Nauczycielka oddaliła się od niej i przemówiła do całej klasy

-Zapamiętajcie sobie. Moja głupia, zakochana w mugolach poprzedniczka odeszła. Teraz rządzę tu  ja i będziemy grać według moich zasad.- oznajmiła sucho.

W tym czasie Amy zdążyła wstać, starając się zachować chociaż resztki godności. Otarła krew z twarzy i do końca lekcji pogrążyła się w rozmyślaniach, starając się siedzieć prosto i jak najwyżej trzymać głowę. Nie zamierzała okazać uległości. Nie tej wydrze.

W sumie to nie rozumiem samej siebie. Mam na głowie milion rzeczy w moim LO dla geniuszy (biol-chem, pozdrawiam), a zamiast się uczyć, zajmuję się pisaniem ff. Zdaje sobie sprawę, że ten rozdział nie jest zbyt dobry, ale wątek obrażania nauczyciela koniecznie musiałam wprowadzić, by móc porządnie zawiązać resztę akcji. Im szybciej ty lepiej, powiem, że zastanawiałam się, jak go ująć dość długo, żeby Amy zachowała przy tym wszystkim jakiekolwiek cechy Ślizgonki, a wydaje mi się, że i tak się nie udało. Cóż, w końcu jestem umysłem ścisłym, więc nie spodziewajcie się cudów ;)
Jak się podoba TYMCZASOWY szablon? Czekam na coś porządniego, tu miałam sam piękny nagłówek, a resztą bawiłam się sama. (Kiepskie) efekty możecie podziwiać ;P

EDIT, czyli ogłoszenie duszpasterskie:
Przemyślałam trochę wszystko i stwierdzam, że nie chcę ani informować, ani być informowana o nowych rozdziałach. I tak nie spamiętam wszystkich, których miałabym powiadamiać, a jak ktoś chce być na bieżąco, zapraszam do obserwowania mojego bloga. Ja zamierzam zrobić to samo w przypadku Waszych opowiadań, których jestem czytelniczką. 
Danke.

17 komentarzy:

  1. Hm, witaj ;). Najpierw chciałabym podziękować za miły komentarz na blogu era-huncwotow, bo a teraz przejdę do Ciebie ^.^
    Bardzo zaintrygowało mnie to, że piszesz o Ślizgonce. Takie opowiadania są bardzo ciekawe i pełne... napięcia ;p. Prolog bardzo mi się spodobał, zresztą rozdział 1 też nie jest zły. Tylko... czy Dumbledore pozwoliłby, aby w jego szkole uczył Śmierciożerca... No i który ze sługusów Voldemorta chciałby uczyć mugoloznastwa? Mam jednak pewne przeczucie, że masz ukryty w tym cel, więc już się nie czepiam ;).
    A tak poza tym, rozdział mógłby być rzeczywiście trochę dłuższy, ale nie narzekam ;). Ogólnie wszystko ładnie opisałaś, więc... pisz, pisz, pisz! ;D
    Oczywiście, informuj ;).

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydarzenia, o których piszę są osadzone w czasie akcji tym samym, co "Insygnia Śmierci". Tzn Harryego w szkole nie ma, DUmbledore nie żyje, A Alecto i jej brat Acymus uczą w Hogwarcie obrony przed czarną magią i mugoloznawstwa, zresztą napisała o nich sama autorka. Dyrektorem jest Snape :) Celowo zrobiłam to tak, żeby absolutnie nic nie gryzło się z fabułą Rowling, bo tak naprawdę nikt do końca nie wie, co działo się w Hogwarcie, gdy Harry, Ron i Hermiona poszukiwali horkruksów, wiadomo tylko, śmierciożercy zrobili w szkole terror, a Gwardia Dumbledore'a próbowała stwawiać im czoła. Postanowiłam "dopowiedzieć" to, o czym oryginał nie wspomina :)
      W każdym razie, bardzo dziękuję za komentarz i ciepłe słowo. Będę informować i prosiłabym Ciebe o to samo :)

      Usuń
    2. Oh, w takim razie przepraszam. Gdybym wiedziała, że zaczynasz w tym momencie, w ogóle bym nie wspomniała o tym szczególe. Hm, skoro wątek osadziłaś w tym czasie, ciekawa jestem jak przedstawisz to, co działo się w Hogwarcie podczas, kiedy Święta Trójca szukała Horkruksów ;).
      Oczywiście, także będę Cię informować ^^

      Usuń
    3. Nie ma za co przepraszać, mogłaś przecież nie wiedzieć, bo w rozdziale w ogóle tego nie wyjaśniałam. Mój błąd ;)

      Usuń
  2. Rety, muszę przyznać, że wzbudziłaś grozę tym rozdziałem, ale cieszę się też, że będziesz opisywać Hogwart za panowania Snape‘a - bo będziesz, prawda? :)
    Wciąż nie mogę sobie wyobrazić tej jedzy Alecto na stanowisku nauczycielki mugoloznawstwa.
    I widzę, że Twoja Amy tak jak moja Caroline nie może się czasem powstrzymać przed mówieniem rzeczy, które nie powinny zostać wypowiedziane w określonym momencie :)
    Pozdrawiam serdecznie i czekam na drugi rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i zgadza się - zamierzam skupić się na Hogwarcie Snape'a. Przyznam, że ten okres zawsze najbardziej mnie interesował, a poza tym zostawia on autorom wszelkich ff dużo swobody, bo nie jest dokładnie opisany
      Pod tym względem Amy przypomina nie tylko Caroline, ale też mnie samą. Nie potrafię trzymać języka za zębami i łatwo mnie sprowokować :F No i jak widać obdarowałam tą cechą również moją główną bohaterkę ;)

      Usuń
    2. Ja też w swoim opowiadaniu będę opisywac Hogwart w czasach, gdy Harry poszukiwał horkruksów - o ile wytrwam do tego czasu ;P
      Ja w sumie czesto palnę cos niechcianego, ale jednak nauczycielce takim tekstem strzelić nie potrafiłabym ;P

      Usuń
    3. No, to akurat racja, nie potrafiłabym powiedzieć czegoś takiego nikomu dorosłemu raczej, ale innym młodym ludziom potrafię dogadać ;3
      Mam nadzieję, że wytrwasz, bo to by zapowiadało dużo rozdziałów, które ja będę mogła czytać, haha :D

      Usuń
    4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    5. Dla mnie sukcesem będzie, jeżeli wytrwam do bitwy w Departamencie Tajemnic, a co dopiero do czasów siódmej części ;P
      Ja tam mistrzynią ciętej riposty nie byłam i nie jestem, za to potrafię być szczerza - dosłownie, do bólu.

      Usuń
  3. Ahhh jak ja długo szukałam jakiegoś ciekawego bloga o tym co się działo w Hogwarcie pod rządami Snape'a. Dzięki, dzięki, dzięki. Mam nadzieje na dużo fajnych wątków. Dodam do obserwowanych jeśli można i zapraszam na moje opowiadanie bezwspomnien.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Widziałam edit, ale w niedzielę poprosiłaś o informowanie, najwyżej robię to ostatni raz: nowy rozdział na zdradzone-uczucia.blogspot.com ; )

    OdpowiedzUsuń
  5. Trafiłam na twojego bloga przypadkiem, jako że lubię czytywać ff potterowskie, szczególnie te o roku 1997 lub czasach Huncwotów. Przeczytałam rozdział, zaskoczyło mnie jednak, jak szybko poleciałaś z akcją. Ja to wszystko, począwszy od wyjazdu do szkoły aż po lekcje pewnie opisywałabym w co najmniej pięciu rozdziałach (zresztą u mnie opisy pierwszych lekcji były dopiero w 12 rozdziale). Cóż, troszkę szkoda, że nie wdałaś się w szczegóły, gdyż o twojej bohaterce nie wiem nic poza tym, że chyba szanuje mugoli, skoro tak ich broni. Opisy masz naprawdę fajne, styl też, ale zanim zaczniesz opisywać ważniejsze wydarzenia, powinnaś pozwolić czytelnikom na poznanie twoich bohaterów. A zakładka "postacie", nawet tak nadmiernie szczegółowa, to nie to samo, co poznanie postaci poprzez czytanie rozdziałów.
    Wiem, że mój komentarz może jawić się jako odrobinę krytyczny, nie mniej jednak nie mam na celu objechania cię, a po prostu pokazania pewnych rzeczy, które mi tu trochę zgrzytnęły.
    [niebieskie-marzenia]
    ps. bardzo ładny szablon ^^.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za poradę, ale szczerze mówiąc taki był mój zamiar od samego początku. Nie lubię nadmiernego rozpisywania się o bohaterach, wolę, gdy czytelnik poznaje ich "w akcji". Bo w końcu "tylko nasze czyny świadczą o tym, jacy jesteśmy" ;3
      Trochę tylko żałuję, że zamieściłam ten fragment o wyjeździe do Hogwartu. Miałam zamiar od razu wrzucić czytelnika w wir wydarzeń, ale ni mogłam się powstrzymać przed wstawieniem akapitu opisującego King's Cross. Za bardzo mi się podobał
      A za pochwałę szablonu dziękuję. Zawdzięczam go Elle i nie mogę się na niego napatrzeć :)

      Usuń
  6. Amy zachowała się dość głupio, choć jej wyczyn niewątpliwie należy do odważnych. Trafiłam tutaj przez katalog i od razu zaciekawił mnie zarys fabuły. Córka Mugoli, która trafiła do Slytherinu i w dodatku w najmroczniejszych czasach świata czarodziejskiego? Przyznam, niebanalny pomysł. Co prawda popędziłaś z akcją, nie dałaś nam bliżej poznać bohaterki, ale liczę na to, że nie zabraknie czegoś więcej o niej w kolejnym rozdziale. Czekam na nowy post :)

    Pozdrawiam i zapraszam do siebie ;3
    www.gryfonka-na-tropie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję, na pewno wpadnę do Ciebie :)
      Faktycznie, rzuciłam Was prosto w wir akcji, ale nie zależało mi na tym by przez kilka rozdziałów opisywać, jak Amy cieszy się, że znowu widzi ukochane mury. Powiałoby nudą :P

      Usuń
  7. Dość szybko rozwijasz akcję. Jest to jednocześnie na plus, bo nie zanudzisz nas długimi opisami życia Amy ;p i trochę na minus, bo nie dajesz szansy się przygotować. Ale ja lubię wartką fabułę, która szybko się rozwija, zaplątuje i bardzo powoli rozplątuje.

    Hm, zauważyłam pewną nieścisłość. Po upadku ministerstwa, ruszyła Komisja Rejestracji Mugolaków, więc Amy raczej nie zostałaby dopuszczona do kontynuowania nauki, a już na pewno nie na takich samych warunkach jak inni uczniowie.

    Cóż, scena z Alecto nie jest zła, aczkolwiek Amy zachowała się chyba bardziej gryfońsko niż ślizgońsko. W przypadkach takich jak ten, Ślizgoni zwykle trzymali buzie na kłódki, nie zależnie czy się zgadzali czy nie. Sprzeczali się jedynie, gdy wiedzieli, że nikt nie wyciągnie z tego konsekwencji. Z drugiej strony, honor rodzinny to sprawa pierwszorzędna, więc w pewien sposób rozumiem Amy (choć ja jestem raczej z tego "typowego" gatunku Ślizgonów). Co nie zmienia faktu, że zachowała się bardzo nierozważnie.

    OdpowiedzUsuń